piątek, 27 marca 2015

Pstryk, pstryk. Kilka fotek zrobionych podczas moich 'podróży' z i do pracy.

Cześć ;)
U mnie nic ciekawego się ostatnio nie wydarzyło i brak mi weny do napisania jakiejś fikuśnej notki. Ale może ktoś z Was chiałby pooglądać zdjęcia z mojego codziennego (ostatnio strasznie monotonnego) życia. No to zapraszam ;) 


Na ulicach Seulu można się spotkać z mnóstwem motorów i skuterów, których właściciele nie wiem jakim cudem otrzymali prawo jazdy, bo za nic nie stosują się do zasad ruchu drogowego. Jazda po chodnikach, pod prąd itp jest tu normalką. Nawet na drzwiach taksówek i autobusów jest zawsze ostrzeżenie by rozglądać się przed wysiadaniem, bo można wpaść na motor.
Na zdjęciu pan zaopatrzony w dwa smartfony. W jednym pewnie ma włączoną nawigację a w drugim pewnie sobie pisze smsy  ;)
Do tego super wynalazek idealny na zimę- rękawiczki przyczepione do kierownicy.
W Korei dostawy jedzenia dowożone są przeważnie motorami, istnieje również usługa tzw 'quick', czyli kurier na zawołanie. W razie potrzeby dzwonisz na infolinię, zamawiasz 'quick'a' i on na motorze w 'trymiga' zawozi przesyłkę na żądany adres.

Wpadły do Seulu dwa hipstery z Poznania i tak oto się pięknie bawiliśmy. Nie wiem czy zwiedzili coś innego niż restauracje. Ja niestety przez cały ich pobyt musiałam do późna pracować. Wolne od szefa dostałam w dzień ich wylotu... Szef chyba bardzo mnie nie lubi, żeby aż tak mi na złość robić ;P

Tutaj moja lodówka. Prezenty od chłopaków i pozostałości z paczki od Rodziców na święta.
Nie martwcie się, jadam także ;) Tylko, że nie w domu ;)

Tutaj dostałam hand made tort na urodziny ;) 

Po pracy w drodze na autobus. Tak właśnie zawsze już ciemno, gdy wracam do domu ;(
Na zdjęciu 청계천 [chonggyechon]

Znalazłam na liście mp3 mojego szefa? WTF? xD

Żurek zrobiony? Zrobiony! Niestety białej kiełbasy w tym kraju brak. ;(
 Znajomym Koreańczykom albo bardzo smakował albo wręcz ich odrzucało.

씨앗호떡 [sshiat hottok]
Moja ulubiona słodka przekąska sprzedawana na ulicznych straganach. Ciasto wykonane jst z ryżu smażone na oleju. W środku miód z różnymi pestkami (słonecznika, dyni itp)

Ciężarówka z dostawą alkoholu po weekendzie ;)

Sorry za obleśną fotkę, ale jest to jedna z rzeczy, które mnie strasznie wkurzają.
Już pewnie pisałam, że w większości koreańskich toalet papier należy wywalać do kosza.
Zawsze mnie zastanawiało, co takiego trudnego jest w wyrzuceniu papieru do kosza a nie obok. To samo tyczy się podpasek itp. Parę razy widziałam też sytuację, gdzie ktoś nie trafił do kibelka, ale z kupą.
Wiem, że nikt tu nie myśli o tych, którzy będą to wszystko sprzątać, no ale 'kloc' na podłodze to już jest jak dla mnie lekka przesada ;P

Moka- pies mojego szefa. Ma 13 lat a wygląda jak szczeniak. Moka zawsze pachnie szamponem, i ma więcej ubrań niż ja ;P

Znalazłam! Coś, co smakuje jak polska bułka. Jak grahamka na dodatek! Szkoda tylko, że kosztuje 15 złotych za sztukę ;(

Moje nowe cudeńka. Rewelacyjnie nawilżające tinty o mega wyrazistych odcieniach. Z ARITAUM.

Tutaj Magic Cushion z Missha, na który jest taki szał, że sprzedają go tylko po jednej sztuce na osobę;)

Kolejna fotka ulicznego żarełka.
오뎅 [odeng]- ciastko rybne na patyku
튀김 [twigim]- smażone w czymś mąko-podobnym różności tj. słodkie ziemniaki, krewetki, warzywa, ziemniaki, jajka itp. 

I znowu odeng.

Bielenda na dobre zawitała do koreańskich drogerii. Ceny niestety odstraszają ;) ponad 100 złotych za płyn do higieny intymnej. 

Jeden z bloków niedaleko mojego domu. 

Wybrałam się do kawiarenki z psami i zatkało mnie, jak zobaczyłam, że tuż obok znajduje się restauracja z 보신탕 [bosintang] czyli zupą zrobioną z psiego mięsa. 

Psiaki były tak żywe, że nie udało mi się zrobić wyraźnego zdjęcia.

Piesek wabił się 우유 [uju], czyli 'mleko' i najwyraźniej miał ochotę na odrobinę kawy ;)

Tutaj wspominany wyżej 호떡 [hottok]
Cena takiego przysmaku to ok. 3.5 złotego

Tutaj różne koreańskie przysmaki sprzedawane na ulicy.

Pieczone kasztany ;)

Smażone rozmaitości. Znajdziemy tu między innymi ostre papryczki, grzyby, rybę, paluszki krabowe, słodkie ziemniaki i wiele innych meeeega tuczących przysmaków ;)

Może krewetkę? ;)

Albo ośmiorniczkę?

No i tutaj mamy raj na ziemi. Dodatki do ryżu. Kimchi, różne wodorosty, ogóraski, szczypiory i inne. Muszę się kiedyś nauczyć przyrządzania ich w domu ;) Jak mi się uda, to podzielę się z Wami moją wiedzą ;)



Fotki niestety robione komórką, więc jakość pozostawia wiele do życzenia.
W każdym razie mam nadzieję, że podobała Wam się taka forma posta ;) Postaram się pstrykać jak najwięcej, żeby chociaż takimi zwyczajnymi zdjęciami się z Wami dzielić ;)

Pozdrawiam, buziaczki!
J.

9 komentarzy:

  1. Super zdjęcia ;) Jadłaś może kiedyś żywą ośmiornicę? Jeśli tak, to jak wrażenia? Od zawsze chcę tego spróbować! Inni mi się dziwią, ale ja uwielbiam próbować takich egzotycznych, "dziwnych" rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet cebuli nie jadam a co dopiero osmiornice ;)
      Jak wypije kilka piw za duzo, to jestem w stanie zjesc cos, czego na trzezwo nie dalabym rady, ale osmiornica to dla mnie za wiele ;P Jezeli dalabys rade przelknac cos, obslizglego ruszajacego sie w buzi to polecam ;P Mnie juz sam zapach odrzuca ;)
      Jestem chyba nawet w stanie zjesc zupe z psa, probowalam juz wszystkiego, zeby nie bylo, ze mowie, ze nie lubie mimo, ze nie sprobowalam. ale zywa osmiornica, to jednak ponad moje mozliwosci ;)

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Świetna notka :) Zainteresował mnie ten sshiat hotteok mogłabyś dokładnie opisać jak go wykonać? Ewentualnie gdzie mogę dostać takie info?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misaki, info i przepis na przykład są
      tutaj ;)

      Usuń
    2. Postaram sie zrobic notke ze zdjeciami i przepisem ;)

      Usuń
  3. Lubię czytać takie codzienniki, krótko i treściwie. I zawsze mi smaka robią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czerwcu bilety w dwie srony za 1500zl. Zapraszam ;) Chyba taniej juz nie bedzie ;)

      http://www.fly4free.pl/tanie-bilety-loty-seul-za-1438pln/

      Usuń
  4. Super zdjęcia, najbardziej podobały mi się zdjęcia żarcia, spróbowałabym wszystkiego. Zdjęcie kosmetyków bielendy-w Korei są testery nawet płynów micelarnych, toników?, bo widać coś chyba właśnie takiego. Agie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tu sa testery wszystkiego. Kremow, balsamow, tonikow, kosmetykow do wlosow. ogolnie jeszcze sie nie spotkalam, zeby cos nie mialo testera. ;) pozdrawiam!

      Usuń