poniedziałek, 29 lipca 2013

Przestało padać- pora wyjść na spacerek

Wrzucam kilka zdjęć z dzisiejszego spaceru.


Uwielbiam tę rzeczkę

Mała odskocznia od zgiełku miasta 

Co jakiś czas można znaleźć na dworze przyrządy do ćwiczeń.
Tutaj wszyscy ćwiczą, bez względu na kondycję czy wiek.

Uroczy rowerek ^^

Babcie rozkładają stragany z warzywami za grosze
 i tak siedzą od rana do nocy, w upał i w deszcz. 

Ah to połaczenie starożytnej i nowoczesnej architektury ;>






Ciekawa jestem czy na takim straganie z butami w PL wybralabym chociaż jedną parę ;>
Tutaj buty po taniości, a mogłabym mieć wszystkie :>

Chyba najgorsze co może być dla pięknej sylwetki xD

Jakieś występiki


Samochody i motory jeżdża tu chyba beż żadnych przepisów.
Już kilka razy o mało co nie zostałam przejachana 

I weż tu wybierz dokąd pójść. Milion knajp, zawsze się nachodzę zanim coś wybiorę.

No i są panie propagujące nauki Jezusa :>


W gorące dni makaron z lodem? Co Wy na to? hh

Już się ściemniło- idziemy na piwko!


Zobaczcie jaki poręczny futerał na komórkę heh

Układanie palców w kształt "V" jest naprawdę zaraźliwe :/

Idealne miejsce na spacer, na randkę, na piwko! W samym centrum miasta.



Koleżankom chyba skończyły sie tematy do rozmowy ;>

Nie tylko tym wyżej, te też wolą się komunikować za pomocą komórki :P


Nie wiem czy podoba się Wam taka forma postów. Jeżeli tak, to piszcie, a powrzucam więcej fotek.

Miłego dnia, J.

niedziela, 28 lipca 2013

Shabu Shabu- jedno z moich ulubionych dań!

A dzisiaj na kolację jadłam same pyszności;) Zobaczcie sami!


W restauracji znajdowały się krzesła bez nóg XD

Ni to mądre, ni wygodne ;>

Ok! Zaczynamy. Na palniku podgrzewana jest woda.

Nigdy nie zabraknie też mokrych chusteczek do rąk

Na stole pojawiają się kiełki, marchewka, ogórek, kapusty, cebula, buraki itp. 

Różne kapusty, sałaty no i mięsko!!

Tutaj mamy papier ryżowy, który moczymy przez chwilkę w gorącej wodzie.
Następnie nakładamy papier ryżowy na specjalny talerzyk i dodajemy
warzywa i sosy według uznania. 


Mięso jest tak cienko pokrojone, że wystarczy pół minutki we wrzątku
i już można je jeść.



Po nałożeniu ulubionych przysmaków zwijamy papier ryżowy,
maczamy w sosie i zajadamy! MNIAM!

Żeby nic się nie zmarnowało, po zjedzeniu mięsa, do zupy, która została wrzuca się makaron. Smakuje to podobnie jak rosół ^_^ Następnie do resztki zupy wrzuca się ryż i melona, rozciera się ro wysztko i powstaje taki kleik z ryżu.


Ja osobiście uwielbiam! Ponoć w Warszawie jest jedna restauracja Shabu Shabu. Był ktoś z Was może? I jak smakuje?

Pozdrawiam, J ;>

sobota, 27 lipca 2013

Przerażające seulskie metro

Już na fanpage'u pisałam kilka historii, jakie mnie w metrze spotkały, ale wczoraj to była jakaś przesada., że aż postanowiłam napisać post o seulskim metrze ;)


Suwon- tu jeszcze nie zainstalowano Screen Doorów, czyli szklanych drzwi
uniemożliwiających zdesperowanym pasażerom rzucić się pod metro.


Tutaj z zainstalowanymi Screen Doorami


Puszka sardynek

Godzina 17:45. Pora, kiedy wracają do domu wszyscy ci szczęściarze, którzy nie musieli zostać na nadgodziny. Weszłam, a raczej wcisnęłam się do środka "jedynki". Jestem otoczona z każdej strony lepiącymi się od gorąca i wilgoci w powietrzu Koreańczykami. Myślę sobie, że nie wytrzymam, że muszę wysiąść. Ale już nie ma odwrotu. Po co Ci ludzie dalej się wpychają- myślę sobie- nie wolą poczekać 5 minut na następne i móc mieć komfort oddychania swobodnie? Ale najwidoczniej lubią to, ocieracze jedni... Nie mam się czego złapać, jakiś dziadek obok mnie już czterdziesty raz walnął mnie niechcący w głowę, wielka dziewczyna stojąca przede mną uwaliła się na mnie całą swoją masą i nadepnęła mi na stopę. Wchodzi jakiś Adżossiak w garniturze, na stopach kładzie mi swoją teczkę, robi szeroki krok dla utrzymania równowagi, sprawiając tym samym, że muszę stać na palcach, bo nie ma już miejsca. Sindorim. Dużo ludzi wysiadło. Teraz mogę oprzeć się o ścianę. Jakiś student obok mnie wyjmuje z plecaka rozkładane krzesełko i siada pośród tłumu. Babcia z wygolonymi brwiami i nienaturalnymi kreskami narysowanymi pomarańczowo brązową kredką bez słowa poprawia mi bluzkę, najwidoczniej stwierdziła, że mam za duży dekolt. 18:40. Przeciskając się w stronę wyjścia wysiadam. Jestem bardziej zmęczona samą podróżą niż byciem cały dzień w biegu.

Wtedy jeszcze mogłam podnieść rękę i zrobić zdjęcie. Potem zrobiło się o wiele gorzej.




Merto- market.

'Dzień dobry! Witam szanownych Państwa. Czyż nie jest dzisiaj gorąco? Mimo klimatyzacji w metrze, dalej się Państwo pocą? No to mam dla Państwa wspaniałą wiadomość! Dzisiaj wachlarze, wspaniałe wachlarze za grosze. Takie wachlarze w galeriach handlowych kosztują przynajmniej z 70zł, u mnie mogą je Państwo nabyć za jedyne 2000won (około 3zł) za mały i 3000won za duży. Proszę zobaczyć, ten wachlarz się nie psuje (tutaj bierze wachlarz i gniecie go, po czym wachlarz wraca do swojej początkowej postaci)'.

'Klej! Koreański klej, wyprodukowany w Korei nie w Chinach. (Krzyczy koleś z deską w ręku, do której przyklejony jest kamień, obcas od buta, kieliszek do soju, jakiś plastik, lustro itp). Po co wywalać buty, gdy się rozkleją? Ten klej sklei wszystko! Materiał, szkło, metal, plastik, wszystko! Ten klej sprawi, że Pańskie życie będzie jeszcze wspanialsze, będą Państwo szczęśliwsi...' Ktoś by pomyślał, że nie wiadomo jaki on klej sprzedaje xD

'Śmierdzi Państwu z szafy?? Mam coś dla Państwa! Pachnące kartoniki! Zapach utrzymuje się do sześciu miesięcy! Tak naprawdę, to utrzymuje przez rok, ale tylko mówię, że przez pół roku haha. Normalna cena to 10.000won (30zł) za jeden kartonik, ale ja Państwu oferuję trzy w cenie 1000won (3zł). Kartoniki o zapachu akacji, Kenzo 'Rose' i (no właśnie był jeszcze jeden, ale nie pamiętam xd).'

Codziennie podczas podróży metrem widzę przynajmniej z pięć osób sprzedających coś, czy to ręczniki, które jak sobie położymy na szyi, to poczujemy chłód, czy parasolki i na deszcz i na słońce, czy torebkę 'nerkę' do której się zmieści wszystko, płyty CD... Po prostu wszystko;) Jest to nielegalne, ale wciąż praktykowane. Ponoć zarabia się na tym całkiem sporo kasy. Już tak do tego przywykłam, że nie zwracam nawet uwagi ;)

Pan sprzedający parasolki i pelerynki na deszcz
oraz pani sprzedająca jak ona to mówiła "Lodówkowe przewiewne spodenki"



Co łaska

Metro jest też jednym z miejsc, gdzie często można spotkać żebraków. Można ich podzielić na trzy rodzaje.

1. Niewidomi
Niewidomy (czasami udawani niewidomi) idą stukając laską przez cała długość metra. Koniecznie muszą mieć przy tym włączoną muzyczkę. Nie wiem czy to jakieś radyjko, czy z telefonu puszczają, ale jest to taka specyficzna melodyjka, że już z daleka wiem, że idzie niewidomy na żebry. Zastanawia mnie tylko, jak oni to robią, że się nie przewrócą. Ja widzę, a jak przechodzę z jednego wagonu do drugiego to nie raz nie dwa się potknę.. Przy zakrętach, czy jak metro jedzie pod górkę (tak, tak, w Seulu metro jeździ i pod i nad ziemią) to już w ogóle trudno się przemieszcza.. Widocznie sztukę chodzenia z jednego końca na drugi opanowali już do perfekcji ;)

2. Niemi
Kładą podróżującym na kolanach kartki z prośbą o pomoc. Dokładnie nie wiem co tam jest napisane, bo obcokrajowcy przecież nie znają koreańskiego, to nie ma potrzeby im dawać karteczki. Po rozłożeniu w wagonie wszytskich karteczek, zbierają je  z powrotem, ale jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś dał takiej osobie pieniądze, Ba~ nie widziałam, żeby chociaż raz, ktoś taką karteczkę przeczytał. Albo odkładają je obok siedzenia, albo jakby nigdy nic jadą  nią na kolanach dopóki żebrak jej z powrotem nie weźmie.

3. Chorzy.
Ta grupa jest chyba najskuteczniejsza. Pokazują swoje chore ciała, blizny, guzy, amputowane części ciała itp. Ostatnio kobieta pod 30, z obcięta jedną nogawką od spodni ze zdeformowaną nogą stawała po kolei przed każdym i pokazywała tę nogę. Od kilkunastu osób dostała pieniądze. Patrząc po minach 'dawców', to nie otrzymała ich z litości, tylko na tzw. 'odwal się'.

To moje miejsce

Szacunek do starszych wynikający z Konfucjanizmu nie ma racji bytu w metrze. Kto pierwszy, ten lepszy. Młodzi Koreańczycy pod pretekstem bawienia się swoim smartfonem, pewnie nie czują się ani trochę winni, że nie ustąpili miejsca schorowanemu staruszkowi. Najbardziej mnie wkurza, jak jakaś młoda cizia biegnie, żeby zdążyć usiąść przed dziadkiem o kulach. Bardzo rzadko zdarza się, że ktoś komuś ustąpi miejsce. Zawsze jak ustąpię komuś miejsca, to dziękuje mi w taki sposób, jakbym odnalazła jego zaginione dziecko. I jeżeli wysiada przede mną, to trzyma dla mnie to miejsce ;) Bardzo rzadko, ale za każdym razem jak ktoś ustąpi starszemu, kobiecie w ciąży lub choremu miejsca, to mimowolnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech ;)





Czasami bywa też tak pusto 


Dlaczego by sobie nie zdjąć butów?

Konurs na majwiększego wariata metra wygrywa artysta!

Upalny dzień. Taki, w którym mogłabym cały dzień spędzić w lodówce albo w wannie wypełnionej kostkami lodu. Ale muszę jechać. Oczywiście nie ma miejsca, stoję. Nagle do przedziału wchodzi jakiś koleś pod czterdziestkę, z włosami do ramion, ubrany cały na biało. Kładzie przed sobą lnianą torbę i mówi:
"Dzień dobry, mam na imię XYZ. Teraz zaśpiewam piosenkę, piosenkę pt. 'Lato'". No i śpiewa. 'Laaaaatoooo, to pora dla młodych, laaaato, to pora dla zakochanych, laaaaaato'. Po zakończeniu, jeszcze raz się przedstawia i prosi o oklaski. Ku mojemu zdziwieniu, Koreańczycy, którzy w 99% ignorują takie akcje, zaczęli klaskać. Po czym koleś podnosi torbę i mówi, że opłata za koncert to 100 won od osoby XD Hahahahah myślałam, że walnę. Opłata za koncert XD Najlepsze, że ludzie zaczęli wyciągać portfele. Widziałam go dwa razy. Dwa razy śpiewał piosenkę 'lato' ;) Zawsze wychodził z torbą pełną monet ;).
Jeszcze na koniec, sami zobaczcie, jaki koleś rewelacyjny wybrał repertuar xD

http://www.youtube.com/watch?v=zxz0dlHkhDk



Myślę, że o metrze jeszcze nie raz, nie dwa skrobnę ;)


Pozdrawiam, buziaczki ^^
J.

wtorek, 16 lipca 2013

Wegetariańska kuchnia koreańska, czyli pyszny przepis na tofu

Ten post pewnie nie pobije rekordu popularności na naszym blogu, ale i tak go zamieszczę ;). Rekordu nie będzie, bo większość osób raczej nie przepada za tofu. Racja... może i nie ma zbyt zdecydowanego smaku, ale ja je po prostu uwielbiam pod każdą postacią ;). I podzielę się dzisiaj przepisem jak szybko zwykłe tofu w smaczny sposób uzdatnić do spożycia. Koreańczycy tak przyprawione tofu [두부 wym. tubu] zwykle podają jako rodzaj „przystawki” [반찬 wym. banchan]. Zanim po raz pierwszy pojechałam do Korei wyobrażałam sobie, że jest to kraj soją, tofu i mlekiem sojowym płynący...Troszkę się pomyliłam. Owszem, mleka sojowego pije się dosyć dużo, ale tofu częściej pojawia się tylko jako mały dodatek do potraw i zup niż jako osobne, samodzielne danie. Za to dostępnych jest kilka rodzai "serków" sojowych (innych niż u nas) w zależności od ich przeznaczenia; i tak: do smażenia używamy "twardego" tofu, to bardziej miękkie i delikatniejsze do gotowania (jako dodatek do zup typu 찌개 wym. jjigae) oraz takie całkiem rzadkie (o konsystencji bardzo gęstego kefiru) z którego powstaje m.in pyszna, ostra zupa suntubu [순두부].
smażone tofu w sosie
Wracając do przyrządzania, w sklepach można kupić gotowe, odpowiednio przyprawione słodko-ostre sosy przeznaczone do tofu, np.taki:
한식 두부 요리
Jeśli ktoś akurat nie ma pod ręką koreańskiego spożywczaka łatwo można zrobić podobny sos samemu, wychodzi smaczniej i zdrowiej.

Składniki
  • tofu naturalne 300~400 g (ok. 2 opakowań) 
  • sproszkowana, ostra papryczka gochugaru [고추가루], 1 duża łyżka
  • sos sojowy, 3 duże łyżki
  • olej sezamowy, 2 łyżeczki
  • cukier/miód, 1 płaska łyżeczka
  • czosnek, 2 ząbki 
  • por lub szczypior cebuli, trochę
  • 1/2 małej cebuli
  • 1/2 świeżej papryczki chili
  • ziarna sezamu, 1 łyżeczka
  • pieprz, trochę
  • olej roślinny do smażenia tofu
  • woda, 3 łyżki (opcjonalnie - w razie gdy sos wyjdzie za gęsty)
1. Tofu kroimy na płaskie prostokąty 4cm x 2,5cm.
2. Kroimy papryczkę chili, cebulę i por/szczypior, czosnek wyciskamy przez praskę.

3. Robimy sos do tofu mieszając wszystkie składniki: sos sojowy, olej sezamowy, miód (opcjonalnie cukier), sproszkowaną chili gochugaru, sezam, pieprz oraz posiekaną zieleninę, papryczkę, czosnek i cebulę. Jeżeli sos jest za gęsty wlewamy trochę wody. * Trzeba uważać, żeby nie przesadzić z ilością sezamu, bo sos może wyjść gorzki.
tym razem trochę przesadziłam z ilością składników ;)
4. Tofu smażymy na oleju z dwóch stron aż się przyrumieni a wierzchu będzie lekko chrupiące. Przygotowany wcześniej sos wlewamy do tofu na patelnię.
5. Tofu z sosem podsmażyć jeszcze max. 2 min. Podawać na gorąco lub zimno. Można przechowywać kilka dni w lodówce i potem podawać jako dodatek do potraw.
Voilà~! ^^
Ogólnie zawsze dobrze jest mieć taką "potrawkę" pod ręką. Zgadzam się, że niewłaściwie przyrządzone tofu może zniechęcić potencjalnych konsumentów :) lecz tak przyprawioną soję można jeść bez końca ^^ U W I E L B I A M~! Tofu w innych odsłonach też jest bardzo smakowite, ale ta wersja pobija wszystko. Nie muszę wspominać, że przepis idealny dla wegetarian i wegan ;).

Alternatywną, nieostrą wersją jest smażony "serek" tofu w roztrzepanym jajku z dodatkiem szczypioru z cebuli / szczypiorku czy innej zieleniny. Takie tofu jemy jako przystawkę, dla smaku można umaczać w sosie sojowym. Dobre jest też tofu naturalne ze smażonym kimchi ^^

Mam nadzieję, że przekonam parę osób, które do tej pory omijały tofu szerokim łukiem.

Smacznego~~!
K.^^