wtorek, 23 kwietnia 2013

A co nas w Korei wkurza

Żeby nie było, że jesteśmy ślepo zakochane we wszystkim co koreańskie, to napiszemy trochę o tych wkurzających nas aspektach tamtejszej kultury i mieszkania tam.

A może by tak przepraszam?

To co mnie najbardziej, najmocniej, niesamowicie wkurza, to brak zachowania jakichkolwiek manier wśród ludzi. W tłumie wszyscy się przepychają, popychają, szturchają, nie ma mowy żadnym przepraszam. Ja staram się nie zniżać do takiego poziomu i zawsze przepraszam, zanim przejdę, ale to nie ma najmniejszego sensu, bo oni się nie przesuną za nic. Wolą sobie ponabijać siniaki, poprzepychać się, poprzewracać się niż powiedzieć najprostsze na świecie słowo "przepraszam".
Czasami nie wytrzymuje i klnę jak szalona w tym metrze, na jakichś pchlich targach itp. Wtedy nie obejdzie się bez umyślnego trącania łokciem, bo co!
Raz wchodziłam do metra, było pełno ludzi, tak pełno, że stało się opierając o innych. Jakaś babka się wbiła wzięła mnie z całej siły popchnęła, a ja się przewróciłam na dwie stojące przede mną osoby. Myślałam, że się a) zapadnę pod ziemię, bo wiadomo, biały człowiek się przewrócił, czyli wszystkie oczy skierowane na mnie, b) podejdę i wywinę tej kobiecie. Oczywiście na myślach się skończyło, trochę sobie poklęłam pod nosem. Ale cały dzień miałam zmarnowany.
No po prostu nic mnie tak nie wkurza jak banda niewychowanych, dzikich ludzi-zwierząt.



Samochody
Powiedzenie, że w Korei, to nawet ślepy zda egzamin z prawa jazdy (sama to powiedzenie wymyśliłam, żeby nie było xD), sprawdza się i można to zauważyć na ulicach każdego dnia.
Adżummy (panie w średnim wieku) oglądające swoje ulubione dramy podczas jazdy, taksówkarze wiadomości. Raz jak zapytałam taksówkarza ile będzie kosztował przejazd dokądś tam, pan stwierdził, że w zależności od tego, czy pojedziemy szybko, czy wolniej. No i jak ruszył, to miałyśmy 15 minutową jazdę rollercoasterem po czerwonych światłach, trzymając się za ręce obawiałyśmy się, że to nasz ostatni dzień xD
Jadąc autobusem, nawet jak się siedzi, to trzeba się trzymać jakiejś poręczy, bo można się przewrócić;) Dlatego unikam autobusów i wybieram metro albo spacerek ;)
Raz jak się wybraliśmy na wycieczkę nad morze, samochodem właśnie, to na postoju najpierw wjechał w nas jakiś koleś. Ani przepraszam, ani nic, tylko ojciec do prowadzącego syna powiedział "Synu, następnym razem zaciągnij ręczny, bo ludzie pomyślą, że jeździć nie umiesz". W drodze powrotnej zaparkował koło naszego auta inny wóz i po kolei zaczęli wychodzić z niego panowie w podeszłym wieku. Każdy, ale to każdy wychodząc walnął drzwiami w nasz samochód. Nawet jeżeli auta nie zarysowali, to zasady dobrego wychowania, wskazują, że wypadałoby chociaż przeprosić. Ale oczywiście przeprosin takich nie usłyszeliśmy.

Pan gra sobie w AnyPang :>


Dwulicowość, wilki i lisice

Wchodzę do toalety w barze, a tam pijana Koreanka z papierosem w ręku, dzwoni do chłopaka i słodkim piskliwym głosikiem mówi:
"Kochanie, tak strasznie za tobą tęsknię, teraz troszkę wypiłam, nie wiem czy trafię do domu, mógłbyś po mnie przyjechać? Kocham tylko ciebie misiaczku"
Po czym się rozłącza i mówi do koleżanki (już oczywiście normalnym, o wiele grubszym głosem i innym tonem) "$#@3 $$@@#$% @@$#%^@"
Każdy wie, że Koreanki diametralnie zmieniają swój głos i zachowanie, gdy w pobliżu jest facet, który im się podoba. Faceci o tym wiedzą, ale najwidoczniej im się to podoba. Kiedyś kolega powiedział mi, żebym nie śmiała się na cały głos, tylko zakrywała usta i cienkim głosikiem śmiała się "hi, hi hi", bo to jest dziewczęce i faceci to lubią.
Nie zadaję się z wieloma Koreankami, bo są strasznymi intrygantkami, dlatego nie napiszę o nich za wiele, za to o facetach mogłabym pisać a pisać. Może napiszę książkę o moich i K. przygodach, zatytułuję ją "Żałosne podrywy Koreańczyków".
W każdym razie, to co widzicie w dramach, wcale nie jest takie wyssane z palca i Koreanki uwielbiają intrygi, udawane ciąże i inne to tylko kilka z intryg, których byłam świadkiem. Dlatego do Koreanek podchodzę z dystansem, a wśród moich kumpel, prawie wszystkie są bardziej męskie od Koreańczyków ;P

Faceci są wcale nie gorsi ;) Dla mnie liczysz się tylko ty, w życiu nie widziałem piękniejszej kobiety. Nie wiem czy to wrodzone, ale to jest banda lovelasów, wyrywaczy. Wiedzą, że laski lubią słuchać takich rzeczy i robią to w całkiem efektywny sposób.
Najbardziej nienawidzę, jak próbują cię zaciągnąć do łóżka, ale zamiast powiedzieć wprost o co chodzi, to zgrywają niewinnych. Teksty w stylu "pobędziemy jeszcze chwilę razem?", albo "chciałbym z tobą porozmawiać w 4 oczy", albo "przeniesiemy się gdzie indziej?" albo "do domu tak daleko, prześpijmy się trochę, ja będę spać na podłodze". Ha ha ha. Nigdy, ale to NIGDY w to nie wierzcie. Najlepsze jest to, że jak się takiemu Koreańczykowi odmówi, to on potrafi obrócić całą sytuację tak, że czujesz się winna. Najpierw się obraża i ze smutkiem, prawie, że łzami w oczach mówi "Jak mogłaś pomyśleć, że miałem wobec ciebie złe zamiary, przecież wiesz, że nic bez twojej zgody bym nie zrobił, ja naprawdę chciałem tylko porozmawiać i odpocząć". Za pierwszym razem, naprawdę zrobiło mi się szkoda i uwierzyłam kolesiowi. Ale takich sytuacji i ja i K. miałyśmy wiele. Oczywiście musiałam się zapytać kolegów, ile jest % że taki facet w takiej sytuacji będzie naprawdę tylko spać. Każdy odpowiedział, że zero XD
Raz też miałam sytuację, że koleś wyznał mi miłość, ja strasznie nie lubię takich rozmów, no ale żeby sobie chłopak nie robił nadziei, to umówiłam się z nim, żeby mu powiedzieć, że jedyne na co może liczyć z mojej strony, to przyjaźń. No i wtedy po raz kolejny poczułam się jak w koreańskiej dramie. Zaczął płakać i mówił:
"Mam nadzieję, że znajdziesz miłość swego życia, moją miłością jesteś ty, ale nie mogę cię do niczego zmuszać. Obiecaj mi tylko jedno, że twój przyszły facet będzie lepszy ode mnie. Błagam, nigdy nie zadawaj się z nikim gorszym ode mnie... Moje serce krwawi, chyba już nigdy nie będę umiał spojrzeć ci w oczy... przykro mi, ale nie będę mógł się z tobą przyjaźnić, to by było dla mnie zbyt bolesne."
Koleś mi płacze, pije Soju (20% alkohol koreański) z butelki, jest już tak pijany, że ledwo siedzi. Ja nie wierze co się dookoła mnie dzieje. Oczywiście na następny dzień dostałam od niego smsa, że woli się ze mną kolegować niż w ogóle nie widzieć. Od tamtej pory stwierdziłam, że łzy Koreańczyka są warte tyle co nic xD Marne aktorzyny xD



Obiecanki cacanki, słowa rzucane na wiatr
Nie martw się, ja ci to załatwię. Musimy się następnym razem wybrać na kawę. Zrobię to za ciebie/ dla ciebie. Nic się nie martw, na jutro to będzie załatwione. Zaufaj mi, będzie dobrze. Jak przyjedziesz do Korei, to razem zrobimy to a to, razem pójdziemy tu a tu.
Już nie raz przekonałam się o tym, że Koreańczykom nie wolno ufać. Pierwszy raz, to było wtedy, gdy po raz pierwszy przyjechałam do Korei i przez rok mojego pobytu, spotkałam się tylko z jednym znajomym, którego poznałam w Polsce. I to z takim, który nie obiecywał, że się spotkamy. Reszta ciągle wymigiwała się, że jest zajęta, że daleko, że nauka. Więc po jakimś czasie zrezygnowałam z proponowania spotkania. Nigdy nie wierzcie, gdy Koreańczyk powie, że Wam coś załatwi. Ja się popytam znajomych, zrobię wszystko, co w mojej mocy. To nawet sami Koreańczycy, twierdzą, że często gęsto mówią tak, bo nie wypada powiedzieć, "ej sorry, ale Ci nie pomogę". A ja właśnie wolałabym, kawę na ławę, prosto w twarz, szczerze.
Jak będziecie jechać do Korei, poznacie jakichś nowych znajomych i podczas wymiany numerów telefonu, powiedzą do Was " następnym razem musimy się spotkać/ pójść na obiad/ wypić kawę/ pójść na piwo" to wiedzcie, że jest to jedna z form pożegnania. Tak samo jak pytanie, gdzie idziesz albo czy już jadłeś. Pytania te nie wymagają odpowiedzi, oznaczają to samo co "cześć".
W każdym razie, bierzcie z przymrużeniem oka wszelkie obietnice Koreańczyków.


Brak poszanowania dla czasu innych
Notoryczne spóźnianie się Koreańczyków, chyba nie jest nikomu obce. Najbardziej mnie jednak wkurza, jak na pięć minut przed spotkaniem napiszą, że jednak nie przyjdą. Fajnie, że właśnie od godziny jestem w metrze, którym jadę na spotkanie. Jeżeli nie możesz powiadomić dzień wcześniej, że coś ci wypadło, to chociaż z godzinę przed? Tak chyba wypada? Czy się mylę?
W pracy często mnie to irytowało. Jeżeli jakiś Polak się chociaż 2 minutki spóźnił na spotkanie, to już było, że co on sobie wyobraża, że wszyscy czekają. A w drugą stronę, to Koreańczycy nic sobie nie robili z tego, że ktoś na nich od godziny czeka.




Żeby też nie było, że jakoś nienawidzę tego kraju i tych ludzi, to może napiszę też, za co ich lubię? Heh, ale to już w następnym poście.

Śpijcie słodko ;)

Buziaczki,
J.

13 komentarzy:

  1. Spóźnianie się jest ZŁE. Osobiście tego nienawidzę, sama jestem strasznie punktualna i wymagam tego od innych ludzi, więc gdyby ktoś mi się spóźnił na spotkanie, to pewnie bym mu mała awanturą urządziła :)
    Co do reszty to okropne jest z tym udawaniem słodkich, wielkich miłości itp. Dwulicowość jest okropna. Z tego, co napisałaś, to nie wyobrażam sobie związku z opisanym przez Ciebie Koreańczykiem :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdemu moze cos wypasc i moze sie spoznic, ale w takiej sytuacji pisze sie eske, dzwoni sie. A nie, bede za chwilke a przyjezdza za 2 godziny:P
      Chyba faktycznie napisze osobna notke dotyczaca tylko i wylacznie koreanskich chlopcow :P

      Usuń
  2. BOMBOWY POST! :) bardzo ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  3. Bombowy, zgadza się. :) Chętnie przeczytam też o jaśniejszych stronach koreańskiej rzeczywistości. I o koreańskich chłopcach, oczywiście! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jasnych stronach.. boje sie, ze to bylby post o wygodnym zyciu w Korei a nie o ludziach heh, ale na pewno cos skrobne;)

      Usuń
    2. o wygodnym życiu też chętnie poczytamy hahah

      Usuń
  4. o koreańczkach koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze przejrze cala korespondencje z kolegami, na pewno wiele ciekawostek sie tam znajdzie ;)

      Aha! Chcialabym jeszcze, zebyscie wiedzieli, ze to o czym piszemy, to nasz doswiadczenia ;) Nie musi to oznaczac, ze kazdy Koreanczyk taki jest. Mozliwe, ze my po prostu mamy takiego pecha ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Jasne, nie możemy generalizować całego narodu ;)

      Usuń
  5. Interesuję się Koreą i Japonią, ale nie wiedziałem, że tacy chamscy ludzie tam są. Dzięki za artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  6. ,, W tłumie wszyscy się przepychają, popychają, szturchają, nie ma mowy żadnym przepraszam'' - to ciekawe, bo myślałem, że Koreańczycy są bardzo podobni do Japończyków pod wieloma względami - poczynając od powitania (ukłon), poprzez kuchnię, architekturę, a na strojach ludowych kończąc :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Japończycy to królowie kultury w porównaniu z Koreańczykami. Kilkukrotnie będąc w Japonii zaskoczyła mnie ich uprzejmość. Tutaj niestety tak nie jest. Sami twierdzą, że Amerykanie to prostacy bo np. mówią do starszych od siebie osób 'bez szacunku' na ty ale sami nie potrafią przepuścić w drzwiach osoby na wózku inwalidzkim. Jak widać kultura osobista to też kwestja kultury danego obszaru.
      Co do jedzenia, z pewnością koreańskie potrawy bardziej przypominają japońskie niż polskie ale jednak koreańska kuchnia jest o wiele ostrzejsza i mniej zdrowa niż ta japońska. Są to podobieństwa tylko na pierwszy rzut oka, jak sie blizej przypatrzymy to bardzo się od siebie różnią;) podrawiam!

      Usuń