środa, 20 marca 2013

Weekend w Japonii. Foto relacja ;)

Przeglądałam sobie wczoraj fotki, jakie mam na fonie i stwierdziłam, że muszę się z Wami podzielić kilkoma z wyjazdu do Japonii. Było to wprawdzie już kilka miesięcy temu, ale mam nadzieję, że zdjęcia Wam się spodobają ;)

Miałysmy samolot z Busanu, dlatego dzień wcześniej pojechałyśmy tam busikiem, spotkałyśmy się ze znajomymi i następnego dnia z rana ruszyłyśmy po raz pierwszy do Japonii. W ogóle wyjazd udał nam się bardzo fajnie po taniości. Skorzystałyśmy z czegoś takiego jak polski groupon i chyba za 600zł miałyśmy bilet w dwie strony, dwie noce w hotelu, za dwie osoby. Myślę, że jak na Japonię to bardzo tanio. Gdyby nie ten kupon, za zakwaterowanie i samolot zapłaciłybyśby przynajmniej po 1000zł na głowę.
W każdwym razie poniżej kilka fotek z wyjazdu ;)



Znalezione w koreańskiej "Żabce".
Body&Face? Ciekawe, które kobiety golą sobie "wąsy" maszynką? xD

No to do najlepszego miasta- Busanu!

Estetyczne worki na śmieci pod Loterią... >.<'

Co tu się oszukiwać! Najwygodniejszy na świecie środek transportu!
Wygodniejszy niż łóżko! Uwielbiam!

W moteu w Busanie. Nie mogę znaleźć więcej fotek, a był wypasiony!


Stylowy, czarny samolot japońskich linii lotniczych. 

Na ekranikach ninja pokazywali co zrobić w razie niebezpieczeństwa ;)

Piękna pogoda była. Przez cały lot mogłyśmy oglądać ląd.
Ale za wiele to sobie nie popatrzyłyśmy, bo lot trwał niecałe 45 minut.

Zakochałam się w tym aucie. Przez cały pobyt nie mogłam się przyzwyczaić
do lewostronnego ruchu drogowego;)

Wszystko było jakieś trudne dla nas w obsłudze.
Chcąc kupić fajki w automacie, nie przyszło mi do głowy, że trzeba przyłożyć
do niego dowód... xD

Elastyczny most XD

Pogoda była przecudowna.
Podczas pobuty tam bardzo wypoczęłam
zarówno fizycznie jak i psychicznie! ;)

Kokura Castle w Kitakyushu

Miło było popatrzeć na spokojnie sobie spacerujących ludzi.
Coś, o co w Korei bardzo trudno. 

Kokura bardziej w cieniu xD

Nie wiem czy to był jakiś specjalny dzień, ale strasznie dużo
rodzin z dzieciakami powychodziło na spacery. 

Weszłyśmy na teren Kokuro. 


Karteczki z życzeniami.


Natrafiłyśmy na setki cosplayowców. 

Mogłabym tam dniami siedzieć i oglądać opadające z drzew liście.
Przepięknie ;)

Oczywiście jedna z pierwszych rzeczy, jakie zrobiłyśmy, to poleciałyśmy do sklepu
z kosmetykami. Zaintrygowała mnie nazwa pewnej firmy. Biore;)
Nie mogłam nie wziąć ;) Obecnie używam foamu do twarzy z tej firmy. 

Przygotowania do świąt ;)

Przygotowania przygotowaniami....
Coś przepięknego. Całe Riverwalk Kitakyushu przepięknie
ozdiobione lampkami. Atmosfera nie do opisania słowami!


Makudonarudo ^^

Śliczne cienie z Inteorate. Została mi może z połowa? ;)
Mama mi się na nie zaczaiła, trzeba będzie kupić jeszcze jedną paletkę;)

Jeden z domów, zobaczony podczas spacerku po okolicy. Chciałabym taki ;)

Sklep z przesłodkimi rzeczami.
Kolejne miliony wydane... xP


Uroczo!

Nie wiem w jaki sposób udało nam sie cokolwiek zamówić.
Nikt tam nie rozumiał nawet głupiego "Czy macie menu w języku angielskim' xD
W każdym razie, to co zamówiłyśmy.. niestety za smaczne nie było T_T

W drodze powrotnej do hotelu.

Cha Cha Town ;)

W przymierzalni też się zdejmuje buty :)


W oddali widać galerię handlową

Naga sylwetka z makaronem zamiast głowy?

Tata robi córce fotkę w kimonie.

Cosplay.

*_*

W ostatni dzień odkryłyśmy outlet z odzieżą...
No i takim oto sposobem wycieczka wcale nie była taka tania, jak to sobie zaplanowałyśmy :P

Tam nadal sprzedają walkmany ;)
Nie obeszło się bez wydania fortuny na jakieś pierdółki ;P
To był tak właściwie nasz pierwszy porządny posiłek.
Po trzech dniach, jakoś udało nam się zamówić coś zjadliwego ! xD

Cała ceremonia jedzenie schabowego mnie przerosła ;)
Nie mam też pojęcia, jakim cudem udało nam się zamówić to, co chciałyśmy.
Zwłaszcza sałatkę, ale bez dodatku ryby xD


No i spowrotem w domu!
Wreszcie normalny język, normalne jedzenie!




 Bardzo jestem zadowolona z wycieczki. Na pewno jeszcze tam wrócę. Na pewno z kimś, kto zna japoński. Moje kilkanaście zwrotów w ogóle mi nie pomogło ;) Było bardzo pozytywnie, ale z drugiej strony brak możliwości jakiegokolwiek porozumienia się strasznie mnie irytował. Były to tylko trzy dni, a są ludzie, którzy żyją latami w innym kraju bez języka. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Jasne, że nie każdy ma talent do języków. ALE! dla własnej wygody, gdy się już mieszka kilka lat w danym kraju, to wypadałoby chociażby łamanym językiem się jakos porozumiewać.

Jeszcze na koniec kilka różnić między Koreą a Japonią, które zdążyłam zarejestrować podczas tego krótkiego pobytu w Kitakyushu.


  • Japończycy są miliard razy milsi od Koreańczyków. Uśmiechają sie do ciebie, witaja się a toba, na każdym kroku przepraszają. Może w Tokio jest inaczej..nie wiem. w każdym razie tam, gdzie byłam ludzie byłi przesympatyczni.
  • Japonia jest czysta i zadbana. Nie widziałam ani jednego śmiecia. Wszystkie ulice, budynki są czyste, wszędzie panuje porządek. Po prostu miło się na to patrzy. Korea przy Japonii to jakiś śmietnik :P
  • Ludzie wyglądają na szczęśliwszych. Po dłuższym czasie siedzenia w Korei pojechałyśmy tam i zobaczyłysmy rodziny, przyjaciół, pary spacerujące po parku, śmiejące się... Wyglądało to zupełnie inaczej niż w Seulu, gdzie wszyscy są zajęci, zapracowani, jak się bawią, to w głośny sposów, a to też w wiekszości tylko dlatego, żeby zapomnieć o problemach życia codziennego (o tym będę musiała napisać osobny post). Ja jak zobaczyłam tych promieniejących szcześciem Japończyków, to aż miło mi się zrobiło.  
  • Ludzie są różnorodni. W Japonii każdy ubiera się inaczej, wygląda inaczej. Są grubi, chudzi, ubrani na zielono, na czarno, w cekiny, w glany. Czyli można uznać, że każdy ma swój styl. W Korei idzie się za modą. Modą na wszystko. Niemodne jest słuchanie piosenek z zeszłego sezonu. Jak w tym sezonie jest moda na modę militarną, to wszyscy tak sie ubierają. W Japonii ludzie troszkę bardziej kierują sie swoim gustem i upodobaniami niż trendami. 
  • Faceci są zdecydowanie mniej atrakcyjni niz Koreańczycy (nasze osobiste zdanie :P)
  • Kraj ten jest bardzo klimatyczny, czuć powiew tradycji wprawdzie zmieszany z nutką  nowoczesności, ale jednak. W Korei często czuję się nijako. Wszystko jest zamerykanizowane i trochę sztuczne. W Japonii zjedzenie kotleta, o którym wyżej wspomniałam przypominało jakiś rytuał ;)



Trochę słabo w tym porównaniu wychodzi Korea? ;) Może tak, ale ja nigdy nie zdecydowałabym sie jednak na Japonię. Mi tu dobrze, mimo że wiele rzeczy mnie wkurza.
O tym, co mnie denerwuje, też napiszę w późniejszych postach, o ile będziecie oczywiście chcieli ;)

Dzisiaj to na tyle. I tak chyba post wyszedł za długi;)


Pozdrawiam, J.






4 komentarze:

  1. Świetne zdjęcia. Szkoda, że loty z Polski są tak drogie :/ Zawsze marzyłam o podroży właśnie do Japonii. Na razie jeszcze nie zrealizowałam tych marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, a kiedy dokładnie byłaś? Jeśli widziałaś dużo dzieci w kimonach, mogłaś załapać się na święto shichi-go-san, (7-5-3), kiedy "błogosławi" się dziewczynki w wieku 3 i 7 lat, i chłopców w 5 i ubiera się je w kimona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej.. bylysmy chyba.. jakos pod koniec pazdziernika.
      Zlota jesienia ;)

      Usuń
    2. a dokladnie 19-21 listopada ;)))
      K.

      Usuń