środa, 16 stycznia 2013

Noclegi w Korei

Dzisiaj chciałam troszkę napisać o noclegach w Korei. Może wsród Was jest ktoś, kto się wybiera do Korei i nie wie jak to cenowo wychodzi. Postaram się napisać wszystko, co wiem!





MOTEL



Korea jest zalana wręcz ogromną ilością moteli. Przez koreańczyków są one przede wszystkim wykorzystywane w jednym celu (tak..tak xP), ale mogą one być fajnym rozwiązaniem dla osób nie planujących pordóży (tak jak ja xd). Parę razy wybrałam się ze znajomymi na "niezaplanowaną wycieczkę" i za każdym razem bez żadnego wysiłku znaleźliśmy schronienie w motelu właśnie. 
Główną zaletą moteli koreańskich jest to, że sa wyposażone we wszystko! Od grzebieni, przez kosmetyki do pielęgnacji ciała i włosów, maseczki do twarzy, golarki, soczki, kawki, jednorazowe gąbki etc, etc. 
Dlaczego o tym piszę... Raz zdarzyło mi się spać w jakims hotelu w Warszawie, gdzie za noc zaplaciłam chyba z 700zł, a w pokoju nie było nawet szuszarki! W koreańskich motelach (nie hotelach!!) często gęsto są nie tylko zwykłe suszarki, ale też te takie okrągłe xD Komputer z internetem i OGROMNA plazma to też standard. 
Ostatnio (już o tym pewnie wspominałam), pojechałyśmy z K. na wycieczkę do Japonii. Wylot miałysmy z Busanu, dlatego jedną noc spedziłyśmy w Busanie w motelu właśnie. Pomijając fakt, że na scianach były napisy tj. GUCCI, DIOR + kilkanaście przypadkowo wybranych ze słownika słów po angielsku, to ja mogłabym w takim "pokoiku" mieszkać.
Niemałe było nasze zdziwienie jak weszłyśmy do obskurnego, miniaturowego, z Toi Toiem zamiast łazienki, pokoju w HOTELU w Japonii.  Było tam coś telewizoro-podobnego sprzed 30 lat... A łóżko było na 1.5 osoby. Nazywało się to bodajże "semi double bed". Za to było tak wygodne, że nie chciało mi się z niego wstawac <3
Najdziwniejszy motel a jakim byłam, miał w pokoju "poczęstunek" w postaci dwóch ugotowanych jajek xD i dwie maszyny. Jedna z ramyonem i jakimiś instantami, a drugi.. z zabawkami erotycznymi xD Wszystkie były już wykupione ! xD
Jeżeli chodzi o ceny. To oczywiście Seul będzie najdroższy. I tutaj też w zależności, gdzie w Seulu śpimy, ceny będa zróżnicowane. Na pewno za 100-120zł można znaleźć ładny, czysty pokój.  



Przykładowy pokój motelowy


HOSTEL.
W hostelu spałam tylko raz. W Busanie. I powiem, że było rewelacyjnie! Płaciłyśmy około 60zł od osoby. Najserdeczniej polecam! Każdemu! Jeżeli kiedykolwiek będziecie się wybierać do Busanu, koniecznie spedźcie noc właśnie w tym hostelu. Zwłaszcza jak jedziecie tam w kilka osób. Podam numer do właścicielki: +82 10529 654. Hostel znajduje się dwa przystanki od słynnego Heundae (najsłynniejszej plaży w Korei) i jest na 44 piętrze. Widok niesamowity! Zobaczcie sami!







Co bym dała, żeby mieć takie mieszkanie! xD
W hostelu są dwa pokoje. Jeden 8 osobowy (łóżka dwupiętrowe) i jeden 4 osobowy. Jest wspólna łazienka z ubikacją oraz salon z kuchnią. Oczywiście komputer i plazma. Śniadanie w cenie.


GOSIWON (고시원)


Miejsce, gdzie nigdy nie chciałabym się znaleźć!. Mówiąc w skrócie mała klitka, bez okien , gdzie po kilku dniach pobytu pewnie w głowie pojawiają się myśli samobójcze. Jakby do tego pokoju weszły dwie osoby, to pewnie nie byłoby jak przejść.





Cena za miesiąc to średnio 30manów, czyli jakieś 900 złotych. Na pewno znajdą się i tańsze i droższe w zależności od okolicy, warunków i wielkości pokoju. Plusami takiego sposobu zakwaterowania to to, że można znaleźć pokój beż zadnego problemu, nie trzeba podpisywać żadnych umów ani płacić kaucji! Jest to coś jakby mieszkanie w motelu ale na dłużej.



HASUKJIP (하숙집)


Jest to jakby taka stancja tylko, że mieszka się z właścicielem. Średnia cena to 35-60 manów , czyli od 1000 do 1800zł. W cenę wchodzą posiłki, które przyrządza dla nas ajumma właścicielka.





Są to pokoje przeważnie dla osób uczących się. Imprezy "na chacie" odpadają. I tak Koreańczycy zawsze bawią się na zewnątrz, więc chyba mieszkanie z właścicielem im zbytnio nie robi różnicy. Jeżeli o mnie chodzi... To kolejny rodzaj mieszkania- nie dla mnie...


ONEROOM (원룸)


Miniaturkowe kawalerki przystosowane dla jednej osoby.




Są oczywiście opcje umeblowana i nie. W pokojach umeblowanych zajdziemy: lodówkę, kuchenkę lub palnik, pralkę, biurko, szafy, łóżko, krzesło. Często telewizor. W każdej opcji jest klimatyzacja. W pokoju jest też łazienko ubikacja. Koreańskie łazienki zostały zaprojektowane w bardzo ciekawy sposób. Przeważnie nie ma osobnej kabiny prysznicowej. Za to są kanaliki odpływowe w podłodze. Na początku mnie to wkurzało, ale teraz wydaje się to być całkiem fajnym pomysłem. Nie trzeba się martwić, że się nachlapie, a podczas sprzątania, można wszystko po prostu opłukac prysznicem, a woda i tak sama ścieknie. ^^








Ja teraz mieszkam w Oneroomie i jestem bardzo zadowolona. Później, jeżeli będziecie chcieli, to wrzucę fotki ;)
Ogromnym minusem mieszkania w Oneroomie.. jest cena za kaucje. Właściciele często sobie życzą po 10 a czasami nawet 30 tys. zł. Mi się udało (po znajomości) znaleźć mieszkanko bez kaucji i bez umowy. Jeszcze rozumiem.. 10 tysięcy za jakieś wielkie wypasione mieszkanie, ale nie za 15 metrowy pokoik... Najlepiej znaleźć po znajomości. Biura nieruchomości strasznie w kulki lecą. Zdjecia zamieszczone na portalach specjalnie są robione obiektywem szerokokątnym, żeby wyglądały na ogromne. Jak już się zdecudujesz, żeby obejrzeć mieszkanie, okazuje się,  że to taka klitka, że szkoda gadać.


Tutaj aż 200% gwarancji, że cena i zdjęcia są prawdziwe XD



Na zdjęciu wygląda na 25 metrowy pokój a w rzeczywistości pewnie ma 9. Śmieszne też jest to, że piszą na zdjeciach 100% prawdziwa cena, prawdziwe zdjecia itp. a jak się zadzwoni i mówi o pokoju, który wpadł nam w oko, to odpowiadaja: "AH! gdzie taki pokój za takie pieniądze!? Ten ze zdjęcia bedzie "troszkę" droższy.
Tak tylko piszę i ostrzegam, że wrazie jakbyście szukali pokoju w Korei, to żebyście zawsze najpierw poszli go oglądnąć.


Aha. Są dwa sposoby płacenia za mieszkanka.
월세 [wolse] i 전세 [czonse]. Wolse to taki czynsz, jaki się płaci w Polsce za wynajem mieszkań. Czonse natomiast, to taka jakby kaucja, którą się płaci przy wynajęciu mieszkania na rok czy dwa. Przy czolse nie płaci się czynszu, a po tym jak minie okres umowy pieniążki dostajemy spowrotem.
Dlaczeo tak się robi? Właściciel mieszkania wrzuca pieniądze z kaucji na lokatę i ma dla siebie odsetki. Należy dodać, że to są naprawdę duże pieniądze.



O wynajęciu całego mieszkania, lub kupieniu go nie chcę nawet myśleć... Tzn. o cenie nie chcę myśleć ^^


Jeszcze napiszę tylko, o dobrym sposobie na przenocowanie, gdy zwiało nam ostatnie metro, a do motelu iść nie chcemy. Jak robią to Koreańczycy?

1. Piją do pierwszego metra ;)

2. Idą do 노래방 [norebang]. Czyli na karaoke. Tylko, że wynajmuje się osobny pokój, żeby nieznajomi nie słyszeli jak śpiewamy. Teraz coraz częściej pojawiają się takie norebangi, gdzie można coś zjeść i pić alkohol. Jak jest zakaz, to się potajemnie wnosi xD





3. 찜질방 [Jjimjilbang] koreańska łaźnio sauna.






Za grosze można się przespać w ciepłym, odprężającym miejscu ;)


4. PC방 [PC Bang] czyli kafejka internetowa

Tak tylko wyjaśnię, że 방 [bang], to po koreańsku pokój, pomieszczenie. Mają kilka takich "bangów". PC Bang, DVD bang itp itd.
Koreańczycy dość późno wyrowadzają się od rodziców (jak już wspomniałam mieszkania są bardzo drogie). I z reguły nie zapraszają znajomych do domu rodziców. Dlatego jak chce się ze znajomymi pograć w gry, to idzie się właśnie do PC Bangu. Gdy chce się oglądnąć film, ale nie w kinie, to idzie się do DVD Bangu.

PC BANG

DVD BANG


W PC Bangu, są miesca dla palących i nie. Można sobie zamówić jakieś proste przekąski jak Ramyun itp.
O ile do PC Bangu przeważnie chodzi się z kumplami, to (jak widać na zdjęciu wyżej) DVD Bang ma jakby bardziej "intymną" atmosferę. Do DVD Bangów często chodzą pary, gdy mają ochotę tylko we dwoje oglądnąć film.




To wszystko, co mi teraz przyszło do głowy...
Jeżeli macie pytania to śmiało ;)

Następnym razem napiszę chyba coś, o tym, jak młodzi Koreańczycy się bawią.


Pozdrawiam, J. ;)

7 komentarzy:

  1. czyli zespół "Big Bang" to poprostu ... duzy pokój? 0_O) hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie nie ;) bo big bang to 빅뱅 a pokoj bang pisze sie 방. Wymawiamy kolejno beng i bang. ;) Niestety romanizacja nie jest doskonala..

      nazwa zespolu big bang bedzie oznaczala "wielki wybuch" ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jeszcze dodam od siebie, że tanią opcją noclegu jest również Guest House - coś na zasadzie naszego, europejskiego hostelu. Można wynająć pokój dla 1-2 jak i dla ok. 8 osób. Im pokój na większą ilość osób tym oczywiście niższa cena. Najniższe ceny 8 osobowych dormów to ok. 12-22 tyś wonów (35-65zł). Im bliżej centrum Seulu tym wyższe ceny, ale czasem i niższy standard (byłam w 2 guest housach w Hongdae/Sinchion i przyznam szczerze, że byłam średnio zadowolona). Za to z czystym sumieniem mogę polecić Phil House [tel: +822 498 5800 lub kom. 010 9075 0235] w Acha-san, które niestety stanowi już powoli obrzeża Seulu, ale budynek znajduje się rzut kamieniem od stacji metra z linią 5, która jedzie bezpośrednio do centrum. Bardzo wysoki standard, przemiła i zawsze chętna do pomocy obsługa, w cenie: śniadanie, Internet, telefon stacjonarny oraz 3 komputery z dostępem do Internetu. Każdy pokój z wyposażeniem typu: klimatyzacja, lodówka, pralka, kuchenka i oczywiście łazienka. Za guest housem Children's Grand Park z zoo, zaraz pod budynkiem sklep FamilyMarkt'u, a w okolicy dużo niedrogich restauracji z tradycyjnym jedzeniem oraz bank (przydatne do wymiany waluty ;) ). Ten sam właściciel otworzył również drugi guest house "Leo Haus" w Gunji (http://www.leohaus.com/) słyszałam jednak, że nie ma tam wspólnego pokoju gościnnego (w którym w Phil'u zwykle rozwija się życie towarzyskie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No piszac hostel mialam na mysli wlasnie Guest House. ;)


      Tam, gdzie Ty bylas tez byli sami obcokrajowcy?
      Bo hostele jakos wsrod koreanczykow nie sa chyba zbyt popularne.

      Usuń
    2. ah! chyba, że tak :D

      Tak, przede wszystkim obcokrajowcy. Zdarzały się jakieś "koreańskie jednostki", ale bardzo bardzo nieliczne i zwykle na jedną noc, bo np. byli przejazdem (nie licząc faceta, który był tam przez ponad tydzień, bo miał remont mieszkania :P)

      Słyszałam o guest house'ach w tradycyjnym starym koreańskim stylu - myślę, że to może być ciekawa opcja jako atrakcja turystyczna.

      Usuń
  3. Czy ciężko byłoby żyć w Korei nie znając dobrze języka?
    Bardzo chciałabym iść na koreanistykę, ale w Polsce są to jedynie studia magisterskie i nie słyszałam o niej wiele pochlebnych zdań, dlatego zastanawiam się, czy nie lepiej iść do szkoły językowej (jak jakąś z językiem koreańskim znajdę w moim województwie, to popłaczę się ze szczęścia) i po prostu uczyć się z native speakerem i dać sobie spokój ze studiami (jeżeli chodzi o ten kierunek, nie w ogóle :P). Jak na razie próbuję się uczyć sama, pismo i słówka to pestka, ale przy gramatyce wymiękam i sama nie daje rady T^T...
    Chociaż może do czasu moich studiów zrobią jakiś kierunek, w końcu co raz więcej osób interesuje się Koreą (albo to po prostu chwilowy szał przez piosenkę PSY -_-..)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyć w Korei bez języka byłoby bardzo trudno.
      Co innego wycieczka, co innego życie.
      Nie wyobrażam sobie tego.

      Moim zdaniem, nauka języka koreańskiego na kursach językowych niczego nie da.
      Ja skończyłam Koreanistykę, po trzech latach nauki, i tak nic nie umiałam.
      Ale zdobyłam ważne podstawy, żeby móc dalej w to brnąć samej.

      Bez ogromnego zapału niczego się nie osiagnie.
      Studia na pewno wiele pomogą, zwłaszcza możliwość wyjazdu na wymianę do Korei.
      Bez wyjazdu tam, biegłe, ba! nawet dobre opanowanie języka jest raczej niemożliwe.

      Ja osobiście polecam studia (mimo iż do większości doszłam sama..) Wiadomo, żę wszystko zależy od podejścia studenta. Nie ma co wymagać, że studia same wbiją komuś wiedzę do głowy. ;) No ale to chyba wie każdy.

      Wśród absolwentów koreanistyki jest kilka osób, które naprawde biegle władają tym językiem, no i dużo takich, co nie potrafią poprawnie zdania złożyć.. czy nawet... płynnie czytać. heh


      Myślę, że Korea i bez PST dałaby sobie radę. Z koreanistyką jest tak jak kilka lat temu z japonistyką. Przy czym inwestycje Koreańczyków na Polskim rynku znacznie zachęcają młodych ludzi, do podjęcia się nauki tego właśnie języka.


      Mimo że dużo narzekałam na sposób nauczania na koreanistyce... to osobiście nie żałuję, że ją studiowałam;) wręcz przeciwnie!

      Pozdrawiam!

      Usuń