czwartek, 31 stycznia 2013

Kilka dziwaczności


Mieszkam już tu trochę, ale zawsze zobaczę coś, co albo nie wiem do czego służy, albo  sprawi, że nie mogę wyjść z podziwu dla wynalazcy ów czegoś. 
Dzisiaj kilka dziwności? fajności?, których w Polsce nie widziałam.
Kliknijcie w zdjęcia, bo na miniaturkach nie widać dokladnie o co chodzi ;) 



O truskawkowych papilotach była już mowa ;) Chyba musze kupic ^^



Coś, co sama używam i jestem bardzo zadowolona^^



A to, powiem szczerze,  kusi mnie kusi. Zawsze się "upaćkam" tuszem podczas malowania oczu...



Przyrząd do modelowania brwi xD no nie wiem...



Kolejna rzecz, w którą chyba zainwestuję!
Dla tych, którzy nie mogą usiedzieć w miejscu aż do momentu wyschnięcia paznokci xD



Odchudzające kapucie!
Efekt chodzenia na piętach. Ciekawe czy to skuteczne xD



W tym przypadku, to nie wiem, czy to  ułatwienie czy utrudnienie
w robieniu warkocza.... xd



No i "klamra" do tworzenia załamania w powiece,
czy tam linii na powiece (kor. 쌍꺼풀 [ssangkkophul])


                                                         




Jak wam się podoba? Chciałybyście cos przetestować? Ja z paru rzeczy na pewno skorzystam ^^

Pozdr J.

czwartek, 24 stycznia 2013

Room Cafe

Dzisiaj taki krótki pościk. ;)

Wczoraj trafiłyśmy po raz pierwszy w pewne, dziwne miejsce. Do tak zwanej Room Cafe.
Wyglądało to jak dom publiczny dla nastolatków xD

Nasz młodszy kolega miał urodziny i zabrali nas tam (starszy kolega raczej nie wybrałby takiego miejsca podejrzewam.. xd)

Wjechałyśmy na 6 piętro i weszłyśmy do przelewającego się różem i tandetą pomieszczenia. Od razu nas poproszono o zdjęcie butów. 
Po zapłaceniu od osoby około 21 złotych miły pan zaprowadził nas do naszego "pokoju". Nasz był na cztery osoby. ale były też większe i mniejsze. 
"Pokoje" pooddzielane były jakąś cieniutką ścianką a zamiast drzwi były zasłonki, różowe oczywiście xD
Podłogą był wielki materac, a na nim były poduszki- nie wnikam xD.




Bufet bez limitów
  
Czas również nieograniczony

                            

"Pokoje z zewnątrz"


"Drzwi" do pokoju xD

No to gramy~~! ^^


W każdym razie.. do czego służy taki "pokój"?
Jest wyposażony w TV, w którym można ogladać filmy, seriale, oraz grać w Nintendo. 
Gry były właśnie najfajniesze. Graliśmy sobie we czwórkę w Wii machając jak wariaci rękami ^^

W cenie był bufet z free dolewką i dokładką. Różne napoje, kawy, herbaty, jakies słodycze, lody itp. 

Myślę, że im więcej osób, tym większa frajda. Fajne rozwiązanie, dla tych, którzy Wii w domu nie mają.

Początkowo średnio chciało nam się tam iść, ale jak już zaczęliśmy grać w jakieś wyścigi to nam przeszło i nie chciało sie wychodzić.

Fajnie jest czasami poczuć się znów jak dziecko ^^


Pozdrawiam, J.


czwartek, 17 stycznia 2013

Galbi, żeberka po koreańsku

Dziś po pracy miałam straszną ochotę na jednego. Tak się złożyło, że koledzy szli na 갈비 [galbi], czyli żeberka, a wiadomo, że żeby mięso miało smaczek, trzeba jedząc wychylić jednego ;)
Dziś po krótce, jak wygląda 고기집 [kogi jip]- smażalnia mięsa? to chyba byłaby lepsza nazwa niż "restauracja" xD



Na każdym stoliku jest otwór, gdzie wkłada się żarzący się węgiel
a następnie nakłada się kratkę od grilla.

Nakładamy mięsko na grilla i czekamy aż "dojdzie". ;)

Ta srebrna rura to pochłaniacz dymu. 

Jaki industrial xD

Oczywiście do zamówionego mięska dochodzi 된잔찌개 [tuendzanjjige]-
 jakby odpowiednik japońskiego miso
i pełno przystawek tj. sałatki, papryczki ostre, czosnek, cebula, grzybki, kimchi itp...

W smażalni, w której byliśmy do zamówienia powyżej dwóch osób dorzucali
piweczko i Soju

Mięsko można sobie zawinąć z innymi warzywkami w sałatę 

Tutaj jeszcze dokupiliśmy 육개장 [Yukkejang]- Pikantna zupa z wołowiną.

Jeszcze zamówilismy 냉면 [nengmyon], ale zanim zrobiłam zrobić zdjęcie, to kolega już go zjadł...


Koreańczycy mówiąc, że mają ochotę na mięso, maja na myśli, właśnie wyjście do takiej smażalni. Ta, gdzie my dzisiaj byliśmy, specjalizowała się w żeberkach, ale są takie z boczkiem, karkówką, lub innymi obrzydlistwami typu flaczki itp...

Do mięsa zazwyczaj... nie... ZAWSZE pije się soju (20 procentowy koreański alkohol wódkopodobny). Muszę przyznać, że jak nie lubię soju, to w takiej atmosferze wchodzi niesamowicie ;)
Koreańczycy tak mają, że do smażonego mięsa- soju, do kurczaka- piwko a do takich placuszków z kimchi czy z ziemniaków to już 막걸리 [makkolli], czyli napój ze sfermentowanego ryżu... fuj ...


Zazwyczaj w "smażalniach" podają też 냉면 [nengmyon], czyli makaron... Taka rada dla tych, co mięsa nie tykają;)

Po lewej 물냉면 [mullengmyon], po prawej 비빔냉면 [bibimnengmyon]
Osobiście wolę bibimnengmyon, bo jest pikantny i pyszny xD Średnio lubię jeść lodowaty mullengmyon z kawałkami lodu w środku... Fakt, latem jest całkiem całkiem.. Ale mamy przecież środek zimy.. ;)



No to na tyle z dzisiejszego wypadu na kolację. Zmykam spać!


안녕^^, J.

środa, 16 stycznia 2013

Noclegi w Korei

Dzisiaj chciałam troszkę napisać o noclegach w Korei. Może wsród Was jest ktoś, kto się wybiera do Korei i nie wie jak to cenowo wychodzi. Postaram się napisać wszystko, co wiem!





MOTEL



Korea jest zalana wręcz ogromną ilością moteli. Przez koreańczyków są one przede wszystkim wykorzystywane w jednym celu (tak..tak xP), ale mogą one być fajnym rozwiązaniem dla osób nie planujących pordóży (tak jak ja xd). Parę razy wybrałam się ze znajomymi na "niezaplanowaną wycieczkę" i za każdym razem bez żadnego wysiłku znaleźliśmy schronienie w motelu właśnie. 
Główną zaletą moteli koreańskich jest to, że sa wyposażone we wszystko! Od grzebieni, przez kosmetyki do pielęgnacji ciała i włosów, maseczki do twarzy, golarki, soczki, kawki, jednorazowe gąbki etc, etc. 
Dlaczego o tym piszę... Raz zdarzyło mi się spać w jakims hotelu w Warszawie, gdzie za noc zaplaciłam chyba z 700zł, a w pokoju nie było nawet szuszarki! W koreańskich motelach (nie hotelach!!) często gęsto są nie tylko zwykłe suszarki, ale też te takie okrągłe xD Komputer z internetem i OGROMNA plazma to też standard. 
Ostatnio (już o tym pewnie wspominałam), pojechałyśmy z K. na wycieczkę do Japonii. Wylot miałysmy z Busanu, dlatego jedną noc spedziłyśmy w Busanie w motelu właśnie. Pomijając fakt, że na scianach były napisy tj. GUCCI, DIOR + kilkanaście przypadkowo wybranych ze słownika słów po angielsku, to ja mogłabym w takim "pokoiku" mieszkać.
Niemałe było nasze zdziwienie jak weszłyśmy do obskurnego, miniaturowego, z Toi Toiem zamiast łazienki, pokoju w HOTELU w Japonii.  Było tam coś telewizoro-podobnego sprzed 30 lat... A łóżko było na 1.5 osoby. Nazywało się to bodajże "semi double bed". Za to było tak wygodne, że nie chciało mi się z niego wstawac <3
Najdziwniejszy motel a jakim byłam, miał w pokoju "poczęstunek" w postaci dwóch ugotowanych jajek xD i dwie maszyny. Jedna z ramyonem i jakimiś instantami, a drugi.. z zabawkami erotycznymi xD Wszystkie były już wykupione ! xD
Jeżeli chodzi o ceny. To oczywiście Seul będzie najdroższy. I tutaj też w zależności, gdzie w Seulu śpimy, ceny będa zróżnicowane. Na pewno za 100-120zł można znaleźć ładny, czysty pokój.  



Przykładowy pokój motelowy


HOSTEL.
W hostelu spałam tylko raz. W Busanie. I powiem, że było rewelacyjnie! Płaciłyśmy około 60zł od osoby. Najserdeczniej polecam! Każdemu! Jeżeli kiedykolwiek będziecie się wybierać do Busanu, koniecznie spedźcie noc właśnie w tym hostelu. Zwłaszcza jak jedziecie tam w kilka osób. Podam numer do właścicielki: +82 10529 654. Hostel znajduje się dwa przystanki od słynnego Heundae (najsłynniejszej plaży w Korei) i jest na 44 piętrze. Widok niesamowity! Zobaczcie sami!







Co bym dała, żeby mieć takie mieszkanie! xD
W hostelu są dwa pokoje. Jeden 8 osobowy (łóżka dwupiętrowe) i jeden 4 osobowy. Jest wspólna łazienka z ubikacją oraz salon z kuchnią. Oczywiście komputer i plazma. Śniadanie w cenie.


GOSIWON (고시원)


Miejsce, gdzie nigdy nie chciałabym się znaleźć!. Mówiąc w skrócie mała klitka, bez okien , gdzie po kilku dniach pobytu pewnie w głowie pojawiają się myśli samobójcze. Jakby do tego pokoju weszły dwie osoby, to pewnie nie byłoby jak przejść.





Cena za miesiąc to średnio 30manów, czyli jakieś 900 złotych. Na pewno znajdą się i tańsze i droższe w zależności od okolicy, warunków i wielkości pokoju. Plusami takiego sposobu zakwaterowania to to, że można znaleźć pokój beż zadnego problemu, nie trzeba podpisywać żadnych umów ani płacić kaucji! Jest to coś jakby mieszkanie w motelu ale na dłużej.



HASUKJIP (하숙집)


Jest to jakby taka stancja tylko, że mieszka się z właścicielem. Średnia cena to 35-60 manów , czyli od 1000 do 1800zł. W cenę wchodzą posiłki, które przyrządza dla nas ajumma właścicielka.





Są to pokoje przeważnie dla osób uczących się. Imprezy "na chacie" odpadają. I tak Koreańczycy zawsze bawią się na zewnątrz, więc chyba mieszkanie z właścicielem im zbytnio nie robi różnicy. Jeżeli o mnie chodzi... To kolejny rodzaj mieszkania- nie dla mnie...


ONEROOM (원룸)


Miniaturkowe kawalerki przystosowane dla jednej osoby.




Są oczywiście opcje umeblowana i nie. W pokojach umeblowanych zajdziemy: lodówkę, kuchenkę lub palnik, pralkę, biurko, szafy, łóżko, krzesło. Często telewizor. W każdej opcji jest klimatyzacja. W pokoju jest też łazienko ubikacja. Koreańskie łazienki zostały zaprojektowane w bardzo ciekawy sposób. Przeważnie nie ma osobnej kabiny prysznicowej. Za to są kanaliki odpływowe w podłodze. Na początku mnie to wkurzało, ale teraz wydaje się to być całkiem fajnym pomysłem. Nie trzeba się martwić, że się nachlapie, a podczas sprzątania, można wszystko po prostu opłukac prysznicem, a woda i tak sama ścieknie. ^^








Ja teraz mieszkam w Oneroomie i jestem bardzo zadowolona. Później, jeżeli będziecie chcieli, to wrzucę fotki ;)
Ogromnym minusem mieszkania w Oneroomie.. jest cena za kaucje. Właściciele często sobie życzą po 10 a czasami nawet 30 tys. zł. Mi się udało (po znajomości) znaleźć mieszkanko bez kaucji i bez umowy. Jeszcze rozumiem.. 10 tysięcy za jakieś wielkie wypasione mieszkanie, ale nie za 15 metrowy pokoik... Najlepiej znaleźć po znajomości. Biura nieruchomości strasznie w kulki lecą. Zdjecia zamieszczone na portalach specjalnie są robione obiektywem szerokokątnym, żeby wyglądały na ogromne. Jak już się zdecudujesz, żeby obejrzeć mieszkanie, okazuje się,  że to taka klitka, że szkoda gadać.


Tutaj aż 200% gwarancji, że cena i zdjęcia są prawdziwe XD



Na zdjęciu wygląda na 25 metrowy pokój a w rzeczywistości pewnie ma 9. Śmieszne też jest to, że piszą na zdjeciach 100% prawdziwa cena, prawdziwe zdjecia itp. a jak się zadzwoni i mówi o pokoju, który wpadł nam w oko, to odpowiadaja: "AH! gdzie taki pokój za takie pieniądze!? Ten ze zdjęcia bedzie "troszkę" droższy.
Tak tylko piszę i ostrzegam, że wrazie jakbyście szukali pokoju w Korei, to żebyście zawsze najpierw poszli go oglądnąć.


Aha. Są dwa sposoby płacenia za mieszkanka.
월세 [wolse] i 전세 [czonse]. Wolse to taki czynsz, jaki się płaci w Polsce za wynajem mieszkań. Czonse natomiast, to taka jakby kaucja, którą się płaci przy wynajęciu mieszkania na rok czy dwa. Przy czolse nie płaci się czynszu, a po tym jak minie okres umowy pieniążki dostajemy spowrotem.
Dlaczeo tak się robi? Właściciel mieszkania wrzuca pieniądze z kaucji na lokatę i ma dla siebie odsetki. Należy dodać, że to są naprawdę duże pieniądze.



O wynajęciu całego mieszkania, lub kupieniu go nie chcę nawet myśleć... Tzn. o cenie nie chcę myśleć ^^


Jeszcze napiszę tylko, o dobrym sposobie na przenocowanie, gdy zwiało nam ostatnie metro, a do motelu iść nie chcemy. Jak robią to Koreańczycy?

1. Piją do pierwszego metra ;)

2. Idą do 노래방 [norebang]. Czyli na karaoke. Tylko, że wynajmuje się osobny pokój, żeby nieznajomi nie słyszeli jak śpiewamy. Teraz coraz częściej pojawiają się takie norebangi, gdzie można coś zjeść i pić alkohol. Jak jest zakaz, to się potajemnie wnosi xD





3. 찜질방 [Jjimjilbang] koreańska łaźnio sauna.






Za grosze można się przespać w ciepłym, odprężającym miejscu ;)


4. PC방 [PC Bang] czyli kafejka internetowa

Tak tylko wyjaśnię, że 방 [bang], to po koreańsku pokój, pomieszczenie. Mają kilka takich "bangów". PC Bang, DVD bang itp itd.
Koreańczycy dość późno wyrowadzają się od rodziców (jak już wspomniałam mieszkania są bardzo drogie). I z reguły nie zapraszają znajomych do domu rodziców. Dlatego jak chce się ze znajomymi pograć w gry, to idzie się właśnie do PC Bangu. Gdy chce się oglądnąć film, ale nie w kinie, to idzie się do DVD Bangu.

PC BANG

DVD BANG


W PC Bangu, są miesca dla palących i nie. Można sobie zamówić jakieś proste przekąski jak Ramyun itp.
O ile do PC Bangu przeważnie chodzi się z kumplami, to (jak widać na zdjęciu wyżej) DVD Bang ma jakby bardziej "intymną" atmosferę. Do DVD Bangów często chodzą pary, gdy mają ochotę tylko we dwoje oglądnąć film.




To wszystko, co mi teraz przyszło do głowy...
Jeżeli macie pytania to śmiało ;)

Następnym razem napiszę chyba coś, o tym, jak młodzi Koreańczycy się bawią.


Pozdrawiam, J. ;)

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Nigdy ne mów "nie" do starszego.

Obiecałam napisać coś o języku, no to piszę. Dzisiaj coś o honoryfikacji w koreańskim.
Jednym z aspektów trudnych do pojęcia przez obcokrajowca uczącego się języka koreańskiego może być właśnie sposób uzywania honoryfikacji. Dzisiaj będzie to czysta tegoria, jeżeli będziecie chcieli wiedzieć coś więcej, dajcie znać ^^

W zależności od pozycji społecznej, wieku czy relacji w jakiej są dwie osoby, powinno użyć się właściwej formy honoryfikatywnej (존댓말[czondenmal]). Przy pierwszym spotkaniu zawsze powinno się uzywać formy honoryfikatywnej (pomijając rozmowę z małymi dziećmi lub o wiele od siebie młodszą osobę). Dopiero po "małym wywiadzie" można ewentualnie mówić "swobodnie". Koreańczycy zawsze przy pierwszym spotkaniu pytają o wiek.
Jeżeli spotykają się w interesach, pytanie będzie nie o wiek, a o pozycję.


Formy honoryfikatywnej powinno się używać do osób nawet o rok od nas starszych, nawet nieznacznie wyższych stopniem, lub będących wyżej w hierarchii rodzinnej. Parę przykładów.

A ma 10 lat ale jest wujkiem B. B powinien zwracać się do A w formie grzecznościowej.

A jest szefem firmy i synem B. B jest zatrudniony u A. B w firmie powinien zwracać się do A (do syna) stosując formy honoryfikatywne. Dodam też, że nie powinien w firmie mówić do syna "synu" lub po imieniu tylko "Panie prezesie".

Tak samo będzie, gdy prezesem będzie przykładowo matka, a syn będzie pracownikiem firmy. Do matki w firmie nie powinien zwracać się per "mamo" tylko "Pani prezes".

Żeby było śmieszniej, z szacunkiem powinno się wyrażać do znajomych z wyższych klas w szkole, czy nawet do starszych od nas przyjaciół. "Swobodnie" (반말[panmal]) możemy mówić dopiero wtedy, gdy starsza/wyższa stopniem od nas osoba na to pozwoli/ zaproponuje.


Przyznam szczerze, że na początku strasznie mnie to denerwowało. Dlaczego mam mówić "grzecznie" do mojego bliskiego przyjaciela, albo kogoś w moim wieku tylko dlatego, że widzę go po raz pierwszy (np. w barze)?
Dlaczego nie mogę się sprzeciwić, lub wyrazić swojego zdania mojemu przełożonemu?

Jeżeli szef powie, że do dzisiaj mam coś zrobić, to ok, muszę to zrobić, bo na tym polega moja praca... ALE! Koreańscy 'szefowie" przenoszą sprawy firmowe do barów. Nie dość, że Koreańczycy pracują najdłużej na świecie, to jeszcze muszą iść z szefem na piwko, bawić się dopóki szef nie powie, że wracamy do domu, no i oczywiście następnego dnia pojawić się w pracy i znów siedzieć do nocy.

Miałam również takie sytuacje, że byłam umówiona z chlopakiem na wyjazd nad morze. Mieliśmy wszystko zaplanowane już na tydzień przed. No i dzień przed wyjazdem dostaje telefon, że nigdzie nie jedziemy, bo starszy kolega ma urodziny i musi w nich uczestniczyć. No oszaleć można!

O ile 100% posłuszność i brak możliwości odmowy, starszemu koledze, szefowi, starszemu bratu itp nadal mnie denerwuje, to wyrażanie się z szacunkiem do innych nie.
Wręcz przeciwnie. Po powrocie do Polski jakiś czas temu, strasznie mnie wkurzało to, że np. tacy pracownicy Starbucks'a mówią do mnie na ty.



Ostatnimi czasy koreańczycy strasznie naginają zasady prawidłowego używania honoryfikacji. Np. do rodziców mówią na ty (co byłoby nie do pomyślenia kilkanaście lat temu). Nagminnie używają form h. do przedmiotów zamiast do ludzi. A w świecie internetowym coś takiego jak poprawne użycie honoryfikacji... nie istnieje.


Tablica w parku. W języku koreańskim wiadomość została zapisana w 반말[panmal], czyli w "niegrzecznej" formie. Na widok tak zapisanego komunikatu, Koreańczykom rzednie mina ;)



Jest też grupa rzeczowników (호칭[hocing]), za pomocą których zwraca się do poszczególnych osób. Z tych najbardziej znanych to:

오빠 [oppa]- kobieta wyraża się tak do starszego brata lub kolegi
형[hjong]- mężczyzna wyraża się tak do starszego brata lub kolegi
언니 [onni]- kobieta wyraża się tak do starszej siostry lub koleżanki
누나 [nuna]- mężczyzna wyraża się tak do starszej siostry lub koleżanki
선배 [sonbe]- zwrot kierowany do starszego kolegi/koleżanki ze szkoły lub pracy
고객님 [kogęnim]- zwrot kierowany do klienta
사장님 [sadzangnim]- zwrot kierowany do prezesa

Hocingu jest tak dużo, że nawet sami koreańczycy gubią się w skomplikowanym nazewnictwie członków rodziny.


Mogłabym pisać i pisać... ale kto to będzie czytał? ;)

W razie co, odpowiem na pytania ;)

Miłego, J.